I. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.
Nie ukrywam wcale, jestem dość bogaty,
mam na wielki ogród, widok z mojej chaty.
Moja piękna żona, lubi tam przebywać,
wśród drzew i kwiatów kąpieli zażywać.
Samochód w garażu, stoi luksusowy,
na pewno go zmienię, by mieć całkiem nowy.
W bankach zgromadziłem, niemało pieniędzy,
by ma piękna żona, nie zaznała nędzy.
Wszystko to zawdzięczam, tęgiej mojej głowie,
no i trochę szczęściu, lecz tylko w połowie.
Trzeba dobrze liczyć, ciągle kalkulować,
żeby co zarobię, dobrze ulokować.
Gdy luksus zapewnię, rodzinie i sobie,
wtedy Panie Boże, podziękuję Tobie.
Jeśli coś źle robię, w nieświadomym stanie,
to do Ciebie wołam – przebacz mi mój Panie!
II. Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno.
By uwiarygodnić, każde me wyznanie,
muszę ja na świadka, Ciebie wezwać Panie.
Gdy nie wierzą inni, moim zapewnieniom,
kiedy wzywam Ciebie, zaraz zdanie zmienią.
Tyś jest mym gwarantem, w każdym interesie,
który bez wątpienia, zawsze zysk przyniesie.
Gdy ja na noc czasem, nie wrócę do domu,
zazdrosna ma żona, nie wierzy nikomu.
Więc od progu wołam, uwierz moja droga,
byłem tobie wierny, przysięgam na Boga!
To że wzywam Ciebie, tak często mój Panie,
niech będzie dowodem, na me przywiązanie.
Nie jest to obraza, ani też bezprawie,
przysięgać na Ciebie, tylko w ważnej sprawie.
Jeśli coś źle robię, w nieświadomym stanie,
to do Ciebie wołam – przebacz mi mój Panie!
III. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
Dzięki za twą dobroć i troskliwość Panie,
żeś nam dał dzień siódmy, na wypoczywanie.
Dałeś też świąt kilka, w swej wielkiej hojności,
byśmy mogli Tobie, dać wyraz wdzięczności.
Po dniach ciężkiej pracy, trudach i staraniach,
nie zawsze mam siły, na podziękowania.
Do świątyni Twojej, ja mam kawał drogi,
przyjdę innym razem, jak odpoczną nogi.
Pozwalasz pracować, tylko do soboty,
bo skąd miałbyś wiedzieć, ile mam roboty.
Robić w święta muszę, potrzeby mam duże,
wiedział byś to dobrze, gdybyś był w mej skórze.
Przyrzekam Ci Boże, zmianę mej natury,
byle byś poczekał, do emerytury.
Jeśli coś źle robię, w nieświadomym stanie,
to do Ciebie wołam – przebacz mi mój Panie!
IV. Czcij ojca twego i matkę twoją.
Wszystkim to wiadomo i Ty wiesz to Panie,
rodzicom zawdzięczam, dobre wychowanie.
Serce ja mam wielkie i pełne miłości,
lecz ja na ich starość, nie mam cierpliwości.
Raz bolą ich plecy, to łamią ich kości,
jak mam to wytrzymać, żeby nie mieć złości.
Zawsze bardzo chętnie, radę dać gotowi,
jednak na te czasy, nie są postępowi.
Żeby im dogodzić, dowieść mej miłości,
oddam ich do domu, spokojnej starości.
Zadbam ja o dzieci, o ich wychowanie,
niech kiedyś docenią, trud mój i staranie.
Są dziś moim skarbem, obiektem miłości,
będą one kiedyś, podporą w starości.
Jeśli coś źle robię, w nieświadomym stanie,
to do Ciebie wołam – przebacz mi mój Panie!
V. Nie zabijaj.
Nie dziękuję Panie, że mi dałeś życie,
bo o samobójstwie, myślę ciągle skrycie.
Nieszczęść nazbyt wiele, na mnie zsyłasz Panie,
nie mam ja już siły, na ich pokonanie.
Jadąc samochodem, miałem dziś wypadek,
że byłem po piwie, to czysty przypadek.
Spiesząc do dziewczyny, byłem gdzieś w pół drogi,
wtem pewnej staruszce, przejechałem nogi.
Na ambulans czekać, czasu ja nie miałem,
więc dodając gazu, szybko odjechałem.
Załatwiałem sprawę, pierwszorzędnej wagi,
aborcję dziewczynie, bo mnie czas już naglił.
To jest mego życia, tajemnicza strona,
o tym przecież nie wie, nawet moja żona.
Jeśli coś źle robię, w nieświadomym stanie,
to do Ciebie wołam – przebacz mi mój Panie!
VI. Nie cudzołóż.
Dałeś mi Panie, serce pełne miłości
to zaś jest przyczyną, moich namiętności.
Wokół mnie niewiast, pięknych jest mnóstwo,
wszystkie te panie, są piękne jak bóstwo.
Czy są zamężne, czy w wolnym żyją stanie,
nie nazwałbym grzechem, z nimi obcowanie.
Żyjąc w wolnym związku, nie robiąc zamętu,
nigdy nie skalałem, Twego sakramentu.
Przed Twoim ołtarzem, ślubu ja nie brałem,
bo okazać się może, że jej nie kochałem.
Każdą dziewczynę, muszę poddać próbie,
czy będzie mi wierna, czy ją trochę lubię.
Jeśli zaś któraś, wytrzyma prób wiele,
przyjdę z nią do ślubu, w Twoim kościele.
Jeśli coś źle robię, w nieświadomym stanie,
to do Ciebie wołam – przebacz mi mój Panie.
VII. Nie kradnij.
Czy sprawiedliwym, nazwiesz mój Panie,
mnie i mej rodziny, takie traktowanie.
Gdy jedni w szczęściu i dostatku żyją godnie,
ja mam stary samochód i podarte spodnie.
Skoro Ty opuściłeś, mnie w mojej męce,
to los dziś mój biorę, we własne ręce.
Tym tylko zabieram, co mają w nadmiarze,
wierząc, że za chciwość Bóg ich ukarze.
Wiadomo że bogaci, dzielić się nie lubią.
więc niech się nie dziwią, że ich inni skubią.
Ja dla bogaczy, nie mam żadnej złości,
jeśli coś im zabiorę, to dla sprawiedliwości.
Źle mnie Panie, nie możesz ocenić,
bo chcę tylko los mój, na lepszy zmienić.
Jeśli coś źle robię, w nieświadomym stanie,
to do Ciebie wołam – przebacz mi mój Panie.
VIII. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu.
Jestem pełen podziwu, dla Twej cierpliwości Panie,
gdy patrzę na innych ludzi, złe postępowanie.
Często są bezwstydni, chciwi i pełni złości,
to jest uwłaczanie, ludzkiej godności.
Ja się tym gorszę i potępiam Boże,
jak tak jeden z drugim, postępować może.
Takie zachowanie ostro krytykuje,
każdy z tych przypadków, zawsze napiętnuje.
Każdy zły postępek, trzeba dziś zohydzić,
trzeba wskazać palcem i winnych zawstydzić.
Chociaż inni grzesząc, zatracają duszę,
swym postępowaniem, przykład dać im muszę.
Dla mnie Tobie wierność, ważniejsza niż moda,
bo wiem że na wieczność, czeka mnie nagroda.
Jeśli coś źle robię, w nieświadomym stanie,
to do Ciebie wołam – przebacz mi mój Panie.
IX. Nie pożądaj żony bliźniego swego.
Jestem dość krytyczny, nawet oburzony,
gdy moi koledzy zaniedbują żony.
Często wyjeżdżają , niby to do pracy,
ja zaś jestem pewien, że to są łajdacy.
Zwykłą delegacją, mamią swoje żony,
na myśl co tam robią, jestem już zgorszony.
Gdy jakąś kobietę, widzę opuszczoną,
zająć się nią muszę, tak jak własną żoną.
Jak obojętnością, tak okrutnie zgrzeszyć,
by jej nie przytulić, żeby ją pocieszyć.
Smutek każdej z kobiet, może kruszyć skały,
jak że tu się oprzeć i nie oddać cały.
Niech na delegacje, inni jadą sobie,
nigdy mojej żonie, tego ja nie zrobię.
Jeśli coś źle robię, w nieświadomym stanie,
to do Ciebie wołam – przebacz mi mój Panie.
X. Nie pożądaj żadnej rzeczy bliźniego twego.
Nie ważne jest ile i co kto posiada,
ważne bym miał więcej, od mego sąsiada.
Gdyby tak wszyscy ludzie, po równo mieli,
czy by ich to cieszyło, czy byli by weseli?
Patrząc na sąsiada i na innych ludzi,
złość mnie ogarnia i zazdrość się budzi.
Dlaczego inni, w luksusie się pławią,
zbyt dobrze jedzą i tylko się bawią.
Ja żyję skromnie, a nawet ubogo,
jadam często kaszankę, by nie było drogo.
Niech się nikt nie dziwi, że jestem oburzony,
gdy mają dzieci zdolniejsze i ładniejsze żony.
Nie dziw się Panie, mego żalu i złości,
na ogrom tak wielkiej, niesprawiedliwości.
Jeśli coś źle robię, w nieświadomym stanie,
to do Ciebie wołam – przebacz mi mój Panie.
Modlitwa
Przygotowałeś, w niebie mój Panie,
każdemu z ludzi, piękne mieszkanie.
Jednak daremne, są Twe starania,
nie znajdziesz ludzi godnych, do ich zamieszkania.
Dziś każdy człowiek, w szaleństwie pogrążony,
nie myśli o tym, by być zbawiony.
Twej świętej krwi, nie wystarczy rzeka,
żeby w niej obmyć, jednego człowieka.
Każdy zaś człowiek, żeby się pocieszyć,
zawsze gotowy, sam się rozgrzeszyć.
Nie wiem skąd Panie, masz tyle miłości,
dla nędzy człowieka i jego podłości .
Gdy ciało jego, obedrzesz ze złości,
jeśli coś zostanie, to tylko kości.
Anonim